Wyszukiwarka

Lato, lato i po lecie.

2024-09-01 17:08

Niedziela, 01.09.2024

 

Ciepłe dni mijają szybciej niż większość z nas by sobie tego życzyła. Niedawno nadchodziła wiosna, podniebna ptasia autostrada pełna była nadlatujących ptaków. A dziś? No cóż, podniebne szlaki znów pełne, lecz ptaki lecą w drugą stronę. Bocianów już u nas nie ma, na polach widać planujące podróż żurawie i gęsi. Zastanawiające jak ten sam dźwięk może wprawiać w różne nastroje. Wiosną żurawi śpiew napawa optymizmem, budzi w człowieku radość i nadzieję a pod koniec lata/jesienią ten sam śpiew wprawia w stan nostalgii...

W tym roku lato nastrojowo było bardzo różne. Wydarzyło się mnóstwo dobrych rzeczy. Spotkałam wielu mądrych, sympatycznych ludzi, zobaczyłam mnóstwo ciekawych miejsc, zasmakowałam rzeczy, na których nigdy mi nie zależało, i których raczej nie potrzebowałam smakować ;). Niestety tego lata nie zabrakło też smuteczków.  Na początku sierpnia odszedł od nas Tobi :( - najstarszy z borderków. Miał 16 lat i od pewnego czasu wiedzieliśmy, że już niedługo przyjdzie na niego czas, ale na śmierć przyjaciela nikt przecież nigdy nie jest gotowy... Część Tobiego, a raczej części dwie (Tajfun i Inka) wciąż są z nami i codziennie nam o nim przypominają. No i jest jeszcze zadziorna Fibi, która przejęła przywódctwo i pilnuje porządku... Dzięki nim, ból po stracie z dnia na dzień staje się bardziej znośny...

Tego lata troszkę mniej czasu niż zwykle poświęciłam na pracę w warsztacie, co jednak nie oznacza, że ogarnęło mnie lenistwo, czy opuściła wena. Nic z tych rzeczy. Trochę więcej podróżowałam, poszukiwałam, planowałam. Sporo czau spędziłam w górach a, co chyba nigdy jeszcze latem się nie wydarzyło, nad morzem nie spędziłam ani jednego dnia. Postaram się to nadrobić we wrześniu bądź październiku, bo, według mnie, Wybrzeże i Żuławy właśnie wtedy są najpiękniejsze...

A jeśli ciekawi Was, nad czym pracowałam, kiedy już pracowałam, to przyznam, że większość mojego czasu zabrały małe smoki. Są też duże formy, nad którymi będę musiała jeszcze trochę popracować, bo nie do końca przybrały kształt, którego oczekiwałam. A żeby wymarzonego kształtu te formy nabrały, Rzepichowy warsztat musi zostać uzupełniony ostrymi, rzeźbiarskimi dłutami i piłą, która poradzi sobie nawet z najbardziej opornym na cięcie drewnem :)

Dziś nie przedstawię Wam żadnych nowości. Smoki wciąż są surowe, malowanie zostawiłam na długie, chłodne wieczory, więc gady pojawią się tu nie wcześniej niż w poździerniku. Będą też inne stworzenia, te realne i te fantastyczne. Zmotywowana Waszymi pytaniami wrócę też do szpil...

Żeby wpis nie był suchy - taki jedynie literkowy - to wrzucam kilka wakacyjnych wspomnień z gór. Karkonosze, Świętokrzyskie, Stołowe i Masyw Śnieżnika, i (przy okazji) Szlak Orlich Gniazd - to w tym roku miejsca, w których jakaś część mnie została... Ech, tak bardzo żałuję, że nie można mieć wszystkiego. Wysokie, skaliste góry, wiecznie zielone, pachnące bory, krystalicznie czysta Brda i szumiące morze nieopodal - ach, to byłby raj ♥