Wyszukiwarka

"Nadczynnosć" po "bezczynności" i efekt brudnych rąk ;)

Niedziela, 05.06.2022

 

Miniony piątek miał być dniem wyłącznie do "dbania o siebie". Miał to być dzień leniuchowania na hamaku z dobrą książką w rękach, dźwiękiem kojącego dzwoneczka przeplatanym śpiewem ptaków i szumem drzew. Przed południem duży kawałek tortu, kolumbijska, świeżo mielona, aromatyczna kawa, wieczorem relaks w wannie wypełnionej po brzegi ciepłą wodą z dodatkiem pachnących olejków, a na dobranoc jakiś dobry film.

Ten jeden jedyny dzień w roku, na 100% "bezczynny", "bezmyślny" zupełnie, wolny od wszystkiego. Taki właśnie był scenariusz na ten dzień.

I co? I wieeelkie.... NIC.

Jedyne, co udało mi się zachować z powyższego scenariusza, to (w chwili wolnej) zeżarcie potrójnej porcji śmietankowego tortu :).

Na kawę nie było czasu.

Dzień, zamiast w hamaku, spędziłam na brzozowym pniu, pod sosną. W rękach, zamiast książki, papier ścierny, dłuta i noże. Obok starzy, dobrzy znajomi: szlifierka i wyrzynarka. Zamiast odżywczej maseczki na twarz, gruba warstwa maski z drobnego, drzewnego pyłu zatykająca wszystkie pory skóry i otwory twarzy ;) Zamiast relaksu - praca. Praca przerywana miłymi sms-ami i telefonami od rodziny i znajomych, którym w tym całym życiowym chaosie i natłoku własnych spraw, udaje się jeszcze o mnie pamiętać ;) ♥

Zazwyczaj tak właśnie jest, że pomysły i chęci do roboty przychodzą bardzo niespodziewanie a jak wiecie, idei nie można ignorować i odkładać na bok. Owszem, spora część z nich wymaga przemyślenia ale większość z nich trzeba realizować w trybie natychmiastowym, inaczej pójdą sobie precz i już nie wrócą.

Próg domu przestąpiłam późną, wieczorową porą. Lekko zmęczona ale z pełnymi garściami drewnianych dobroci i bananem na twarzy wynikającym z ogromnej satysfakcji i samozadowolenia. Mimo zmęczenia miałam jeszcze dość sił, by wziąć w swe ręce druty z wełnianymi oczkami, które od dłuższego czasu łypały na mnie z rogu kanapy.

Ok. godz. 22.00 baterie siadły, więc zamiast ciepłej kąpieli był szybki prysznic, po którym osunęłam się ciężko na łóżko. Przykrywając się miękką kołderką, zamknęłam oczy śniąc o... nowych projektach :)

Tak bywa, że jeden dzień jest kompletnie do bani. Głowa pusta, brak chęci do działania a kilka dni później (bądź dnia już następnego) przychodzi przypływ energii,  pomysły nabierają realnych kształtów i kolorów, i gromadzi się w głowie tyle dobra, że grzechem byłoby z niego nie skorzystać.

Niestety chęci do fotografowania nadal jakoś brak, a nowości jest tyle, że ho ho.

Są, jak zwykle, wilki, lisy, kruki, smoki, motyle, liście... są też nowe swetry.... 

...i...

ONE

Takich ICH w Rzepichowej historii jeszcze nie było... :)

 

Dzielę się dziś wymuszoną jakby, małą, fotograficzną cząstką. Wybaczcie proszę tło brudnych rąk. To efekt powrotu do pracy z kolorami.

Kiedy nowości pojawią się w sklepie? Hmmm.... Myślę, że sklep zapełni się nowościami dopiero pod koniec czerwca. Wymagają one jeszcze olejowania, woskowania i schnięcia...

 

 

  • Baśniowe sztylety. Biżuteria Rzepicha

    Baśniowe sztylety. Biżuteria Rzepicha
  • Bursztyn i kamień księżycowy

    Bursztyn i kamień księżycowy
  • Brosza motyl z akwamarynem i niebieskim kwarcem

    Brosza motyl z akwamarynem i niebieskim kwarcem
  • Labradoryt i tygrysie oko

    Labradoryt i tygrysie oko
  • Wilk z labradorytem

    Wilk z labradorytem