Wyszukiwarka

Konfrontacja z rzeczywistością

Sobota, 04.09.2021

Od kilkunastu lat żyję sobie spokojnie w lesie... Schowałam się TU, by uniknąć starć z bezlitosnym, ludzkim światem - światem pełnym absurdów, pozbawionym logiki i jakiegokolwiek sensu. Światem, którym rządzą wielkie korporacje, dla których jednostka jest narzędziem do bogacenia się tudzież zdobywania sławy, światem, w którym tak naprawdę jedna większość ma drugą większość głęboko w nosie ;)

Staram się żyć prosto, ograniczyłam swoje potrzeby do absolutnego minimum - do potrzeb, których spełnienie nie jest zastępstwem prawdziwego szczęścia a których spełnienie daje mi prawdziwą radość. Zrobiłam to właśnie po to, by niepotrzebnie nie wchodzić w zatargi z niezrozumiałym dla mnie ludzkim światem. Jednak od czasu do czasu, chcąc nie chcąc, do takiej konfrontacji dojść musi, bo, nie czarujmy się, żyję w świecie opanowanym przez ludzi, no i sama też tym "ludziem" jestem.

Ale kiedy już do takiego starcia dojść musi, staram się być spokojna, opanowana i grzeczna.... baaaardzo się staram... lecz....czasem puszczają mi nerwy.

Do takiej sytuacji doszło kilka dni temu. Puściły mi nerwy po napisaniu trzech maili z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej, dość nieprzyjemnej sytuacji (prośby, która mimo moich starań i grzeczności, została, mówiąc brzydko, "olana"). Puściły mi nerwy po wykonaniu sześciu telefonów do dwóch wielkich firm, którym... no cóż... nie zależy...

Uwierzcie, po odsłuchaniu w słuchawce telefonu po raz setny "Czterech Pór Roku" Vivaldiego, a raczej powtarzającej się w kółko "Wiosny" bezlitośnie urywanej wciąż w tym samym momencie, nerwy mogą puścić. Gdybym w czasie oczekiwania na połączenie z konsultantem miała wysłuchać całego utworu minęłoby zapewne ładnych kilka "vivalowskich" lat... Sam Vivaldi tego by nie zniósł!!!

Gdy już mój mózg był na tyle zmęczony niemożliwością doczekania "Zimy", gdy każdy wysoki dźwięk przybliżał mnie do nagłego ataku furii, w słuchawce usłyszałam irytujący głos konsultanta, zadający setki standardowych pytań nie mających w ogóle związku ze sprawą. Mimo wszystko miałam przewagę, byłam pewna, że do wszystkich następnych pytań po pięciu wcześniejszych rozmowach telefonicznych jestem już dobrze przygotowana...a jednak....po zadaniu 385 pytania, na które odpowiedź znałam, pada to jedno, decydujące pytanie, na które odpowiedzi zdarzyło mi się nie znać... to, które przeważyło szalę...i odkryło moją bezsilność i ukazało rychłą porażkę. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, głos zaczął drżeć, członki trząść, wnętrzności gotować.... i... wpadłam we wściekłość. Tak, moi drodzy, nie było innego wyjścia... DOOOOOŚĆ!!!

Nakrzyczałam na konsultanta. Może i bidny, i co on tam winny, to tylko jego praca, polegająca na zadawaniu pytań, które zwyczajnie mają zniechęcić petenta. Jednak nie jest mi go żal, bo miałam wrażenie, że ten człowiek nie wykazuje choćby najmniejszej chęci, by mi pomóc... Poza tym rozmowa zapewne była nagrywana, może więc dotrze do kogo trzeba, może coś zmieni ;)

Takie sytuacje sprawiają, że mój organizm czuje się jak po wojnie... Wtedy potrzebuję tych kilku dni, by odzyskać spokój, kilkudziesięciu przytulasów do psich stworzeń, wyczerpujących biegów po lesie, godzin patrzenia na zieleń i wysiłku fizycznego, podczas którego mój mózg może odpocząć i się zregenerować.  Powolutku regeneruję się też UWAGA!!! robiąc przetwory na zimę... 

Dzięki temu, że mam coś poza tym ludzkim światem, mogę uspokoić głowę na tyle, by wrócić do tego, co daje mi najwięcej radości... Wracam do swojej pracy, bez szefa, bez regulaminów, bez reguł, bez pośpiechu, bez terminów, bez papierkowej roboty, bez zbędnych pytań i bez telefonu przy tyłku.

Już dziś, późnym wieczorem zacznę uzupełniać Rzepichowy sklep nowościami z drewna. Wspomnieć też muszę, że coraz częściej rozmawiam z drutami i włóczką, powstają nowe komino-kaptury i kolorowe mitenki, o które wiele osób pytało na festiwalach (pozdrawiam Was serdecznie :) ).

A jeśli chodzi o jarmarki, to w tym roku spotkacie mnie jeszcze na pewno w Malborku, 11.09,  na jarmarku staroci (ha, w pewnym sensie się do niego kwalifikuję ;)) i prawdopodobnie jeszcze w tym roku odwiedzę po raz kolejny Grodzisko Owidz, być może też Toruń, ale o tym jeszcze nie omieszkam poinformować.

Tymczasem życzę Wam dni bogatych w spokój i ubogich w nerwy... i żadnych irytujących głosów konsultantów ;)

Ps. Niedługo też pierwsza opowieść księgi drugiej :)

 

 

 

  • Magiczny las

    Magiczny las
  • Rzeka Zwierzynka

    Rzeka Zwierzynka
  • Zwierzyniec

    Zwierzyniec
  • Bory Tucholskie

    Bory Tucholskie
  • Zielony bór

    Zielony bór
  • Magiczne bory

    Magiczne bory
  • Zaczarowany las

    Zaczarowany las
  • Niezwykła przyroda

    Niezwykła przyroda
  • Kolorowe włóczki

    Kolorowe włóczki
  • Inka cudowne stworzenie

    Inka cudowne stworzenie