Rój meteorów, Pi i Sigma i szalony nietoperz

Piątek, 13.08.2021

Czwartek, 12 sierpnia godz. 22.15. Na balkon obrośnięty winobluszczem z wielkim trudem targam swój ciężki, bujany fotel. Ubrana jak Pi bądź Sigma, pachnąca piołunem, wrotyczem i wanilią (zapora na komary ;)) zapadam się w wygodne poduchy i zadzieram głowę do góry... Tak, to ten czas, na który każdego roku czekam z niecierpliwością modląc się, by deszcz nie zakłócił nocnego spektaklu...

Noc perseidów - noc spadających gwiazd...

W tle słychać koncert świerszczy, tuż nad głową szalony nietoperz zatacza kółka polując na komary.... Spada pierwsza... życzenie (tylko jedno, co roku to samo)... po chwili druga,trzecia, czwarta... dziesiąta... trzynasta... przy dziewiętnastej pieję z zachwytu - najpiękniejsza...

Czekając na następne, rozmyślam... i znów niczego nowego nie odkrywam, myślę tylko, że jestem takim nic nie znaczącym pyłkiem, który zaraz zniknie... Przypominam sobie twierdzenia egzystencjalistów, według których egzystencja człowieka jest bezsensowna i beznadziejna, istnienie kruche a na dodatek kończy się śmiercią... Sens życia jest tylko taki, jaki sami mu nadamy... Życie, to trwoga, a by o trwodze zapomnieć, zanikamy w codzienności, istniejemy tak, jak "się" istnieje, jak istnieją inni obok nas. Jest tylko chwila obecna, nie ma przeszłości, nie ma przyszłości, tylko ta chwila, która nieustannie nam się wymyka...

...ale ta dzisiejsza chwila, tu na balkonie, z muzyką świerszczy, z niebem pełnym gwiazd nad moją głową, ciepłym wiatrem, który przynosi ze sobą zapach wody, ziemi i lasu, jest chwilą cudowną o czym świadczy mój spokój i uśmiech, który z każdą następną spadającą gwiazdą staje się coraz szerszy :)...

Dwudziesta trzecia, dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta.... przy dwudziestej szóstej południowe niebo przykrywają chmury... przenoszę się więc na stronę północną, do ciepłego łóżka, ale jeszcze przez okno patrzę na gwiazdy... jest godzina 00.30... zamyka się prawa powieka, za chwilę opada lewa... ależ jestem szczęśliwa...

...jak ten smok... ;)