Wyszukiwarka

Ze łzami w oczach...

Środa, 16.11.2022

Kolejne karty księgi Rzepichowego życia zapisane ;)

Rozdział krótki - historia bardzo pouczająca. Po raz kolejny dochodzę do tych samych wniosków: dostosowywanie się do pozbawionych logiki i sensu zasad, codzienne powtarzanie tych samych, nudnych czynności, które wypalają mózg i duszę  a także zgoda na niesprawiedliwe traktowanie pracowników na "niższych szczeblach" zdecydowanie nie leżą w mojej naturze. Po raz kolejny wewnętrzny bunt przejął nade mną kontrolę, tupnęłam ciężkim buciorem i z ogromną ulgą wróciłam do swojego cichego, przytulnego zakątka - do pracy, w której drewno, kamienie i kapryśna pogoda ustalają własne zasady ;) Niech będzie, co być musi, niech dzieją się rzeczy dziwne i dziwniejsze ale jak mówią, "jeśli nie idziesz naprzód, powoli zaczynasz grzęznąć w bagnie" (Paweł Kornew "Przeklęty Metal") a kilka lat później zanurzony w nim po uszy, zapominasz jaki był twój cel i marzenia. Świadoma tego bardziej niż zwykle, chwytam strzępki swoich marzeń i nie pozwalam im odlecieć ;)

Wiem, że nie jestem wyjątkowa, choć zawsze myślałam, że każdy z nas taki jest. Jednak ostatnio wpadła mi w ucho pewna myśl, z którą nie sposób się nie zgodzić: "nikt z nas nie jest wyjątkowy, chyba, że w oczach właściwych ludzi".

Otoczona właściwymi ludźmi (lecz nie w bliskim ich sąsiedztwie a raczej w sąsiedztwie dość dalekim, ludźmi rozsypanymi... hmmm... po całym świecie), otoczona właściwym tłem, właściwymi, szeroko otwartymi, pełnymi bezwarunkowej miłości, psimi oczami i właściwym zapachem czystego powietrza, wracam pod rozłożystą sosnę, siadam na mokrym, brzozowym pniu, zgrabiałymi z zimna palcami chwytam kolejny kawałek twardego drewna i ze łzami w oczach, które wyciska z oczu pył ze szlifowanego drewna, zimny, przenikliwy wiatr i przyznam, że czasem też kolejne małe, twórcze niepowodzenia, staram się zdążyć przed zachodem słońca...

Listopadowe dni są takie krótkie, zbyt krótkie, by bez pośpiechu udało się skończyć nowy projekt a ja, no cóż, strasznie nie lubię wracać do projektów dzień wcześniej zaczętych, więc zdarza się, że kończę je w dniu tym samym, przy sztucznym świetle lampy zamontowanej kilka metrów od warsztatowego stołu... a potem z żalem gaszę lampę i po ciemku, ściskając mocno w dłoni to, co udało mi się stworzyć a co przez kilka kolejnych chwil pozostaje da mnie niespodzianką, staram się trafić do drzwi wejściowych drewnianego, skrzypiącego domu. Po drodze zerkam sobie jeszcze na niebo, bo zdarza się (choć niestety rzadko), że listopadowe niebo rozświetlają gwiazdy. Jeśli tak się zdarzy, stoję sobie jeszcze chwilę z nosem zadartym ku górze, zupełnie zapominając o chłodzie i podziwiam, to co widzę, myśląc, że gdzieś tam są ci właściwi ludzie, dzięki którym mogę sobie teraz tu stać i podziwiać to, co podziwiam ;) ♥

Potem przy kominkowym cieple z wysiłkiem odklejam kolejno palec po palcu od dłoni i ze łzami w oczach... i tu są dwie opcje...

1. ze łzami szczęścia wywołanego 100% zadowoleniem z wykonanej pracy... lub... 2. ze łzami, które wyciska z oczu uczucie porażki niemożliwej do naprawienia...

Czymkolwiek te łzy w oczach są wywołane, w obu przypadkach skupiam się na nagrzaniu wychłodzonego ciała i próbuję dojść do siebie ;)

Kiedy pora nie jest jeszcze zbyt późna i humor wciąż dopisuje (bo projekt zakończył się powodzeniem) sięgam po druty :) a jeśli samopoczucie zbliżyło się cienkiej granicy oddzielającej stan zwykłego niezadowolenia od załamania nerwowego (bo już nic nie da się zrobić) udaję się na poddasze, na którego podłodze ułożona jest miękka mata do ćwiczeń i wyciskam z siebie siódme poty, by dodać sobie sił i nie poddać się złemu nastrojowi...

Ostatnio humor jednak dopisywał, więc sporo kolorowych mitenek pojawiło się w drewnianej skrzyni :). Kilka osób o nie pytało, wybaczcie, że tak długo musieliście na nie czekać. Mitenki w wersji wełnianej oraz miękkiej są już dostępne w sklepie.  Rzepichowy sklep nigdy jeszcze chyba nie był tak kolorowy ;)

Z przyjemnością pragnę Was również poinformować, że 10 i 11 grudnia 2022 roku zabieram swój twórczy dobytek do stolicy na Warszawskie Targi Fantastyki. Wszystkich "właściwych i wyjątkowych ludzi", którym zdarzy się być w okolicy zapraszam w imieniu swoim i organizatorów. Trzymajcie kciuki, by nic złego nie zmieniło tych planów...

Ściskam Was mocno ♥

Rzepicha