Sromotna porażka

Środa, 06.11.2024

Porażka, która wewnętrzny wstyd przynosi, zdarzyć się każdemu może... No i mnie się przydarzyła. Człowiek myśli, że może, że to nic trudnego, że da radę, bo czemu by rady miał nie dać. Ogranicza nas przecież tylko umysł, możemy wszystko, jeśli tylko mamy chęci i motywację. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak jest, bo czasami mimo ogromnej motywacji i szczerych chęci, po prostu rady nie dajemy. Wracamy potem do domu przybici, z czarnymi myślami, że jesteśmy do bani, "miętcy" tacy, mierni ... Ech, historii dalej ciągnąć nie będę, bo mi wstyd. Dodam tylko, że moje chęci i motywacja zniszczone zostały przez alergię, z którą od lat się nie widziałam. Jednak ona zawsze wpada w najmniej oczekiwanym momencie i zawsze wszystko psuje.

Na szczęście mam coś, co pasją się zowie, co szybko mnie na duchu podnosi, pchając nieco słupki wiary w siebie w górę. Wpadam do warsztatu i swoją lichość rekompensuję sobie kolejnym tworem. Tym razem, by szybciej się wznieść, stworzyłam skrzydlatą istotę w formie kolejnej ozdoby do włosów. To sowa, a raczej drewniane, sowie widełki, zdobione lazurowym apatytem.

Apatyt to przepiękny kamień, zwałszcza ten w barwie niebieskiej. Promienie słoneczne wydobywają z niego dodatkowy urok, kamień nabiera wtedy perłowego blasku, który nadaje mu szlachetnego charakteru. Co więcej apatyt  (jak piszą fachowcy od litoterapii), dodaje pewności siebie, obdarza odwagą i przywraca wiarę we własne możliwości... Uwierzcie mi, naprawdę sięgnęłam po niego intuicyjnie :) Jeśli więc ktoś, tak jak ja, w siebie ostatnio zwątpił, polecam przytulić się do tego minerału :) Kończąc filozoficznie: każdy z nas jest w czymś dobry i do tego czegoś właśnie został stworzony. Warto więc o tym pamiętać a o porażkach szybko zapominać ;)

Ps. Udało mi się w końcu wybrać nad Bałtyk, ale zamiast szarych, wzburzonych fal, które pchane wiatrem sięgały wydm, sfotografowałam jesienne liście skąpane w żółtych promieniach słońca... niestety pożyczonym telefonem, więc wybaczcie jakość zdjęcia :/