Wyszukiwarka

Czarna robota

2023-07-24 19:06

Poniedziałek, 24.07.2023

Bywa, że w życiu nic nie wychodzi tak, jak powinno. Pod nogami kolejne kłody, schody jakby wyższe, wymagające większego wysiłku. Czasem jedyne wyjście, to porządnie przydzwonić w ziemię, by dostrzec, że konieczne są zmiany. Ostatnie tygodnie nie były dla mnie miłe. Kompletne oderwanie od tu i teraz, pośpiech, stres, którego konsekwencją był kilkudniowy nieżyt żołądka, który z kolei całkowicie wyzuł mnie z sił i z chęci do czegokolwiek.

Na szczęście jest przy mnie ktoś, kto doskonale wie, kiedy taki bolesny upadek jest mi potrzebny. Co więcej ten ktoś, zawsze chętnie służy pomocą ;)  

Kilka dni temu, słaba jeszcze, bardzo wcześnie rano wyszłam z Tajfunem na spacer, będąc pewną, że nikt o tej porze po lesie włóczyć się nie będzie...Ot, taka zwykła, codzienna przechadzka z kochanym,  czteroletnim szczeniaczkiem -  psem, który panować nad emocjami nie potrafi zwłaszcza, kiedy w oddali widzi nie-kumpla psa, lub człowieka, którego zapachu znieść nie może. Spacer w takiej sytuacji nie kończy się dla mnie zazwyczaj dobrze. Poobijane nogi, nadwyrężone nadgrastki, bolące lędźwie... Pech chciał, że właśnie tego dnia, o tej porze na wędrówkę wybrał się nielubiany przez Tajfuna nie-kumpel pies. Nie spodziewając się żadnego zagrożenia odpuściłam sobie czujność. Nie zauważyłam. Zabrakło czasu na reakcję. Szarpnięta znienacka smycz sprawiła, że wylądowałam na rzyci, przed oczami zrobiło się ciemno, w środku gorąco. Wściekła i obolała podniosłam się z ziemi, otrzepałam kuper i wycedziłam przez zęby kilka bardzo niestosownych słów. Potem odwróciałam głowę w stronę swego nieokrzesanego towarzysza z zamiarem skarcenia go swym lodowatym wzrokiem. Spojrzałam w jego ogromne, okrągłe, bursztynowe oczy... a w tych oczach malowało się zdziwienie: 

- Pańcia, no co ty? Czemu tarzasz się po ziemi? Szkoda na to czasu!

No tak, pomyślałam, szkoda czasu na stres, nerwy i stękania. Kilka głębokich wdechów, kolejna koperkowa herbatka i trzeba wrócić do tego, co sprawia przyjemność - dłubania w drewnie :)  Czas przygotować się na festiwal!

Hmmm.... festiwal?

Tak. Wiem, pisałam, że to dla mnie wydarzenia zbyt kosztowne i raczej w tym roku udziału w nich brać nie będę.  Okazało się jednak, że jest ktoś, kto bardzo chciałby, by moje twory pojawiły się w pewnym, szczególnym miejscu :)... Hmmm...  Dlaczego nie? I tak w dniach 24-27 sierpnia udam się ze swoim stoiskiem do grodu Byczyna na słodkobrzmiący festiwal "Kocham Cię".

W związku z powyższym kieruję do Was pytanie: Czy jest wśród Was ktoś, kto chciałby do mnie dołączyć? Jako wystawca mam dodatkową wejściówkę na cztery dni festiwalu.  Niestety osoba, która zazwyczaj mi towarzyszy nie będzie mogła tym razem ze mną tam być, a mi, nie ukrywam, przydałaby się pomoc. Gdyby ktoś z Was miał ochotę na taką "wymianę", proszę o kontakt mailowy lub telefoniczny. Jedyny warunek to ukończone 18 lat :) 

Tak więc, od kilku dni, pracuję dość intensywnie, przygotowując się do kochamciowego wydarzenia. Intensywnie, choć w trochę wolniejszym tempie, bo tempo narzuca czarny dąb, w którym, jak wiecie, rzeźbi się mozolnie. Nie jest to też czysta robota, bo wszystko wokół pokrywa się drobnym, czarnym pyłem. Czarne dłonie, czarne ubranie, czarna szyja, twarz i włosy.....(hmm...   tylko jeden kurier wie, jak nieatrakcyjnie może wyglądać kobieta ;) ). Powoli zamykam bursztynową kolekcję, spędzając w  warsztacie wieczory i poranki. W południe chowam się przed palącym słońcem, burzą, bądź ulewnym deszczem pod altaną z widokiem na sadzawkę zatopioną w zieleni.  Pomalutku, po cichutku, przy akompaniamencie wesoło pluskającej wody, plotę sznureczki do ozdób, które powstały jakiś czas temu. 

Pewnego popołudnia, właśnie podczas tej pracy, odwiedził mnie zupełnie niespodziewany gość. Kątem oka dostrzegłam jego lśniące, niebieskie skrzydła. Przeleciał niemalże bezszelestnie tuż obok mnie. Mały, rajski ptaszek, o spotkaniu z którym wielu marzy. Usiadł na sosnowej gałązce i radośnie pogwizdywał.

ZIMORODEK!!!!

W tamtej chwili nie miałam ze sobą aparatu, czego okropnie żałowałam, ale miałam  przeczucie, że to nie ostatnie nasze spotkanie. Wiedziałam, że wróci. Wrócił. Jeszcze tego samego dnia. Wieczorem usiadł na tej samej gałęzi, a ja czekałam przygotowana :) Spotkanie z zimorodkiem sprawiło mi sporo frajdy i cieszę się, że odrobiną tej frajdy mogę się dziś z Wami podzielić :) 

Ps. Część bursztynowej kolekcji znajdzie się wkrótce w sklepie :)

 

 
  • Zimorodek

    Zimorodek
  • Rajski ptak

    Rajski ptak
  • Jeleń z bursztynem mlecznym

    Jeleń z bursztynem mlecznym
  • Kruk z bursztynem, męski wisiorek

    Kruk z bursztynem, męski wisiorek
  • Grzybki, wisiorek z czarnego dębu

    Grzybki, wisiorek z czarnego dębu
  • Wyjący wilk, wisiorek z czarnego dębu, bursztyn

    Wyjący wilk, wisiorek z czarnego dębu, bursztyn
  • Wilk z bursztynem bałtyckim, czarny dąb

    Wilk z bursztynem bałtyckim, czarny dąb
  • Czarna ważka, bursztyn bałtycki

    Czarna ważka, bursztyn bałtycki
  • Wesołe grzybki, czarny dąb, bursztyn

    Wesołe grzybki, czarny dąb, bursztyn
  • Kruk, czarny dąb, bursztyn

    Kruk, czarny dąb, bursztyn
  • Wyjący wilk

    Wyjący wilk