Wyszukiwarka

Pirat, żurawie i czarne wilki.

2024-02-29 17:54

Czwartek, 29.02.2024

Dzisiejsza data zmotywowała mnie do napisania kilku słów, lecz nie do końca wiem o czym napisać powinnam. Ostatni ślad na blogu zostawiłam ponad miesiąc temu. W tym czasie (niby długim, ale jednak błyskawicznie "miniętym" ;) ) wydarzyło się sporo rzeczy przewidywalnych i tych niespodziewanych także, choć raczej nie na tyle ciekawych, by o nich tu pisać... hmmm...

Wciąż pochylam czoło nad drewnem kłócąc się z silnym wiatrem, który bezlitośnie dmucha w twarz, przklejąjąc do niej drobny pył z warsztatowego stołu. Przeklinam wiatr nie tylko w duchu, czasem wyrwie się coś z wściekłego serca i poniesie echem na wieś. Zdarza się, że kłótnie z wiatrem mają koniec bolesny. Od pewnego czasu lewe oko zakrywać muszę piracką opaską, bo wraz z pyłem dostał się do niego większy paproch, który podrażnił powiekę. W rezultacie powieka spuchnięta jak po nieudanej operacji plastycznej. Na szczęście skóra nie zmieniła koloru na śliwkowy, więc nie wyglądam jak ofiara przemocy domowej ;)

Tymczasem już od dwóch tygodni nad naszym domem krążą żurawie, wieszcząc rychłą wiosnę. Dzięki temu, że podmokłe łąki są niedaleko, żurawi śpiew budzi mnie o świcie, przy żurawim śpiewie też zasypiam... Według mnie to jeden z najpiękniejszych dźwięków, jaki można tu usłyszeć :) Poza tym przypominają o sobie też dzięcioły, łabędzie, kaczki, sikorki, sroki, wrony, kruki, no i sójki. Te ostatnie lubią sobie ze mnie pożartować, naśladując koci płacz - już dwukrotnie wypatrywałam na drzewie małego, bezbronnego kotka, który potrzebuje pomocy...

W stawie obudziły się ryby i .... komary :/. Z ziemi powychodziły tulipany, na wierzbowych gałązkach widać bazie, brzozy puściły pąki... Oby marcowy mróz nie pokrzyzował wiośnie planów...

Z niecierpliością wypatruję wiosny, bo to ta niezwykła pora roku, gdy ludzie nabierają więcej optymizmu i są dla siebie jakby... milsi???... Poza tym wiosną przyjemniej się pracuje, mimo, że dłużej, to nie czuje się zmęczenia, bo można naładować baterie ciepłymi promieniami słońca.

Wypatruję wiosny, ale się nie lenię. Stworzyłam kilka smoków, które czekają na malowanie, jest kruk i trzy sowy, jest jeleń i.... sześć wilków. Są sarny, jeże i lisy. Są labradoryty, kamienie księżycowe, malachity, selenity, ametysty, sodalit, czarny agat, obsydian... Od dwóch tygodni czekam też na kamień, którego w Rzepichowej kolekcji jeszcze nie było, i którego jestem bardzo ciekawa.  Leci do nas z Indii, więc do przebycia ma kawał drogi... Jak tylko wpadnie w moje ręce nie omieszkam się nim pochwalić :)

A dziś, by gołosłowną nie być, pokażę Wam wilki. Czarny dąb, lśniący selenit, onyks i hematyt - wisiorek, który w sobotę pojawi się w sklepie.

Ściskam i ciepełka życzę ♥