Coś poszło nie tak....i kolejny leniwy, piekielnie gorący dzień.

Niedziela, 20.06.2021

Ewidentnie coś poszło nie tak..

Dąb - cholernie ciężkie w obróbce, twarde drewno. W sumie, to taki "drewniany laik" jak ja, w ogóle nie powinien po nie sięgać. Ale ta jedna, jedyna dębowa deska leżała w warsztacie... leżała i czekała. Przyszedł czas, idea w głowie wykiełkowała... i... spartoliłam tą jedną, jedyną, dębową deskę... a mogłam z niej zrobić małą półeczkę na kadzidła... no mogłam...

Ech, chyba jeszcze nie czas, by zaprzyjaźnić się z tym drewnem, choć za zapachem szlifowanego, dębowego drewna na pewno będę tęsknić, bo to jeden z najładniejszych zapachów, jakie mój nos miał zaszczyt wciągać ;)

Z małego kawałka spartolonej deski stworzyłam smoka niewielkich rozmiarów - takie smocze szczenię ;). Zawiesiłam go na makramowym sznurku, ozdobiłam koralikami niebieskiego howlitu, hematytu i ciemnego drewna, i powstał wisiorek, i mogę Was zapewnić, że takich maleńkich wisiorków (lecz już nie dębowych i niekoniecznie smoczych) będzie więcej...

Dzień był dziś piekielnie gorący, leniwy, "bosostopy"... Pisać już więcej lepiej nie będę, bo wysoka temperatura i niedobór tlenu, skutecznie ograniczają moją zdolność myślenia (w skrócie: nic fajnego już nie wymyślę). Poza tym palce kleją się do klawiatury, pora wziąć zimny prysznic. Pootwieram wszystkie drzwi i okna i pójdę się porządnie wyspać, by jutro przypadkiem nie spartolić deski lipowej ;)

Ps. Od kilku tygodni staram się ogarnąć Instagram ale o tym, dlaczego idzie mi to jak krew z nosa, napiszę innym razem.