Tygrysie drewno i ogłoszenie nie drobne

Poniedziałek, 03.04.2023

Kwiecień plecień już mamy ;), co oznacza, że tylko kilka tygodni pozostało, bym mogła przygotować się na pyrkonowe, konwentowe szaleństwo. No a kwiecień, cóż, wcale nie jest dla mnie łaskawy, bo zawarł pakt z diabelnym mroźnym wiatrem, który pył w oczy i nozdrza wciska, utrudniajac mi pracę...

Mimo to, większość dni spędzam pod moją sosną. Od czasu do czasu wpadam do garażowego warsztatu, by ukryć się w jego zaciszu przed wiatrem i ogrzać dłonie pod ciepłymi promieniami lampy. Robota jakoś posuwa się naprzód, kilka projektów już ukończonych. Czasem, by rozruszać mięśnie, wybiorę się samotnie w teren w poszukiwaniu szepczących gałązek. Te ciekawsze zabieram ze sobą, ratując ich opowieści przed zapomnieniem. Już niedługo będą miały okazję opowiedzieć Wam swoje historie...

W ostatnim wpisie opowiadałam Wam, że do Rzepichowej pracowni dotarły nowe, piękne kawałki drewna. Wśród nich znalazło się także egzotyczne, tygrysie drewno.  To jedno z najtwardszych gatunków drewna, bardzo cenione ze względu na swoją unikatową, pasiastą kolorystykę a także ze względu na wytrzymałość i odporność na warunki atmosferyczne. Pracując z nim przekonałam się, że nie jest to drewno łatwo poddające się obróbce. Tigerwood nie znosi obróbki mechanicznej ale... dość dobrze dogaduje się z ostrymi nożami i dłutami. Praca nad projektami z drewna tygrysiego jest żmudna i długa ( i ryzykowna ;) ) a w moim przypadku kończy się zazwyczaj drgającymi dłońmi i brakiem czucia w palcach przez wiele godzin. Poza tym cudownie pachnący, drobny pył, jaki unosi się podczas szlifowania sprawia, że wszystko wokół w mgnieniu oka zmienia kolor na kakaowy ;).  Ale są też plusy, bo dzięki tigerwood nauczyłam się w końcu pracować w kevlarowych rękawicach, które chronią moje dłonie przed skaleczeniami. No i efekty - co by z tigerwood nie powstało, zawsze będzie cudowne ♥

Z jednego kawałka, z jednej deseczki, urodziły sie trzy różne cudaki: smok, piórko i mały wilk. Spójrzcie, jak różne rysunki mają, jak różne barwy. 

Dopełnieniem ozdób stały się labradoryt, bursztyn i "okruchy" malachitowe. 

Labradorytowe, złote jajo, którego strzeże smok, czekało w Rzepichowej pracowni aż trzy lata!!! Mimo, że piękne nie miałam na nie pomysłu, dopóki nie pojawiło się tygrysie drewno. Przyznam, że wisiorek jest cięższy niż jakikolwiek wisiorek, który powstał w mojej pracowni. Samo drewno jest dość ciężkie a i jajo nie należy do najlżejszych, jednak wciąż jest to waga, którą szyja swobodnie zniesie nie nadwyrężając przy tym mięśni ;)

Piórko to spinka i uwaga... spinka zarówno na grube, jak i cienkie włosy :) Przyznajcie, że ten konkretny kawałek tigerwood musiał stać się piórkiem... no przecież nie mógł być czymś innym... ta jaśniejsza plamka - łata, jaką na ptasich piórach znaleźć można dość często ♥ ...

A wilczek? Ach, wilczek to już Wasza sprawka ;) Kilka osób pytało mnie o małego wilka z zielenią, takiego do noszenia na co dzień. Wykorzystałam maleńkie kawałki malachitu, które ukruszyły się z większych kamyków, bo grzechem byłoby je wyrzucić  :) 

Trzy nowe ozdoby pojawią się w sklepie już jutro wieczorem... Przede mną jeszcze opisy, mierzenie, ważenie... Dziś tylko kilka zdjęć dla wszystkich tu zaglądających, ciekawych, co w Rzepichowym świecie piszczy ;)

Zanim dzisiejszy wpis zakończę, mam jeszcze jedno ogłoszenie, wcale nie drobne ;) Otóż w naszym sklepie pojawiła sę nowa opcja płatności. Od kilku dni możecie robić zakupy z odroczoną płatnością lub płatnością na raty. Wystarczy, że wybierzecie Twisto. Ciekawa, wygodna opcja typu: Kup teraz, zapłać za 30 dni... Polecam, sama często korzystam :)

To wszystko na dziś :) Ciepłego wieczoru Wam życzę ♥